OTWARCI NA POMOC
- 11.04.2018 14:22
- Począwszy od 5 III trwa w naszej szkole - zbliżająca się do końca - zbiórka przyborów szkolnych, zabawek i odzieży dla polskich dzieci mieszkających w Gródku [Jagiellońskim] koło Lwowa (ukr. Городок). W LO akcję tę, za zgodą dyrektora placówki Daniela Glinki, rozpropagował i prowadzi szkolny bibliotekarz, a podchwycił ją od Parafialnego Zespołu Caritas białogardzkiej parafii pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Przez ok. 5 tygodni pracownicy i uczniowie liceum do biblioteki, szkolnego centrum zbiórki, dostarczyli osiem pokażnych rozmiarów reklamówek nowych i używanych rzeczy, wśród których królowały ubrania oraz różnokolorowe pluszaki, ale były też artykuły spożywcze i szkolne oraz książki. Wszystko to, co zostało przyniesione, było w dobrym i bardzo dobrym stanie, dzięki czemu bez wahania można było artykuły te w całości przekazać osobom koordynującym akcję z ramienia PZC. Ponieważ rzeczy spływały w różnym czasie, bibliotekarz do siedziby PZC odnosił je trzykrotnie.
Przedsięwzięcie nabrało rozpędu i rozwija się świetnie. Dokąd trafią zebrane dary? Wkrótce zostaną przewiezione do Gródka , niespełna szesnastotysięcznego miasta rejonowego w dolinie Wereszyńca oddalonego o 30 km od stolicy Ukrainy. Miejscowość ta istniała już w 1213 r. Obecnie liczy 15 825 mieszkańców. Do miejsc wartych tam obejrzenia zaliczają się rynek i ulice z nim sąsiadujące, które zachowały zabudowę z XVIII i XIX w., ratusz z kwadratową wieżą z XIX w., kościół farny, pozostałości z kościoła i klasztoru franciszkanów, drewniana cerkiew św. Jana Chrzciciela z 1755 r. Właśnie w tej świątyni od jesieni 2005 r. posługują siostry pallotynki: katechizują dzieci i młodzież w Gródku, Lubieniu i Komarnie, posługują w zakrystii, odwiedzają osoby starsze i chore w parafii. I właśnie na ręce tychże sióstr zostaną przekazane pozyskane w trakcie zbiórki rzeczy. Zakonnice doskonale wiedzą, komu czego brakuje i należycie rozdysponują otrzymane dobro wśród potrzebujących.
Pośród licealistów nie brakuje dziewcząt i chłopców wolontariuszy. Należą do nich m.in. Zuzanna Amarowicz i Aleksandra Zglinicka, uczennice klasy I b.
*** Każdy z nas odczuwa wewnętrzną potrzebę pomagania innym i czynienia dobra, które wywoła uśmiech na twarzy drugiego człowieka. Sami przeżywamy chwile, w którym czyjaś pomocna ręka jest dla nas niezbędna. Nie ma nic piękniejszego niż bezinteresowna pomoc drugiemu człowiekowi, a wolontariat uczy miłości do innych poprzez okazywanie dobra i dzielenie się tym co mamy, nawet jeśli mamy niewiele. Dzielić się można przecież wszystkim, ale prawdziwy wolontariat oznacza dzielenie się miłością z innymi, mimo tego wszystkiego co nas od siebie różni. Moja praca na rzecz wolontariatu zaczęła się wraz z początkiem gimnazjum, a ja sama nigdy nie czułam się ograniczana w swojej chęci działania na rzecz potrzebujących. Sądzę, że akcje charytatywne nie tylko zapewniają pomoc ubogim, ale także służą rozwojowi młodzieży, która często zapomina o tym jak ważne jest okazywanie dobra ludziom potrzebującym. Do przykładów mojej działalności w wolontariacie należą zbiórki pieniędzy i żywności, odwiedzanie starszych w szpitalach oraz społecznych domach opieki, wspieranie akcji „Szlachetna Paczka” oraz wiele innych działań, które miały miejsce w naszym mieście. Udzielanie się w wolontariacie sprawia mi wielką przyjemność, a świadomość, że moja pomoc może wywołać radość u drugiego człowieka napędza mnie do podejmowania następnych wyzwań. Niesamowitym jest to, jak proste gesty mogą uszczęśliwić drugiego człowieka, a nas kosztują tak niewiele. Dlatego zachęcam wszystkich do działania na rzecz wolontariatu, ponieważ dla nas to może być drobnostka – wrzucić parę groszy do puszki czy postać godzinę w markecie, a komuś to może uratować życie. Pamiętajcie, że warto pomagać. Zuzia.
***Wolontariat? Co to właściwie jest? Otóż wolontariat to pomoc osobom potrzebującym. Mnie osobiście bardzo to zaciekawiło, więc postanowiłam pomagać. Na początku pomagałam sąsiadom, np. zrobić zakupy czy w obowiązkach domowych. Jednak potem stwierdziłam, że to za mało i zaczęłam brać udział w różnych akcjach organizowanych przez Caritas, np. w zbiórce żywności czy pieniędzy. Teraz zajmuję się osobami starszymi. Regularnie odwiedzam hospicjum w Koszalinie oraz oddział „Cordy” w Białogardzie, gdzie rozmawiam z bardzo samotnymi osobami. Ci ludzie ogromnie się cieszą, że ktoś taki jak ja ma czas, żeby z nimi porozmawiać. Dla mnie to jest niewielki wysiłek, lecz dla nich znaczy bardzo dużo. Ola. [A. T.]
- Wróć do listy artykułów
Ostatnie artykuły